okiem ofiary

Nie mogę go zostawić z takim ojcem

Liczyłam na zmianę, która będzie trwała nieco dłużej niż trzy dni. Kiedy mnie udobruchał, znów traktował jak zwykle, czyli tak jak sobie jego zdaniem na to zasłużyłam – jak zero, chodzące nieszczęście w dodatku z lichym groszem przy duszy. Kiedyś nawet zadałam mu pytanie, czy by mnie szanował jakbym zarabiała więcej. On odparł: “jak to możliwe, że ty nic nie masz?”

Mąż bardzo dużo grał na komputerze, przy czym mocno się denerwował: uderzał pięścią w klawiaturę, krzyczał, używał przekleństw, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Wiele razy prosiłam go, by tego nie robił ze względu na syna. Każda próba uciszenia kończyła się słowami: “wypierdalaj!”. Bałam się, gdy zachowywał się w ten sposób. Każda moja interwencja kończyła się płaczem i poczuciem bezradności. Myślałam sobie wtedy, że lepiej by było gdybym zniknęła z tego świata. Po co mam żyć, skoro osoba, której tak bardzo potrzebuję traktuje mnie w ten sposób?

Przyszła wiosna. Mój ukochany siedział w swoim ulubionym pokoju i grał. Przeklinał i krzyczał. Synek spał w pokoju obok, nie chciałam by się obudził przez to okropne zachowanie. Poszłam, więc do niego i poprosiłam żeby był ciszej, ponieważ synek śpi. “I chuj z tym! Wypierdalaj stąd!”- krzyknął na całe gardło. Nie wiedziałam, że tego dnia pił. 0,7 wódki schowane było w szafce koło komputera, systematycznie napełniał sobie szklankę zabarwiając przeźroczystą ciecz słodkim napojem. Znów ogarnęła mnie ogromna bezradność i bezsensowność życia. Poszłam do łazienki i odmierzyłam, czy kabel od suszarki jest wystarczająco długi, by sięgną do wanny – był wystarczający. Chciałam zakończyć swoją mękę – życie, które nikogo nie obchodzi. Kiedy synek się obudził, mąż chciał iść z nim na spacer (rzadko spotykana sytuacja). Nie chciałam iść, ale przecież nie mogłam pozwolić by pijany ojciec szedł z wózkiem. Wtedy uświadomiłam sobie, że muszę żyć dla syna. Moje życie nie jest ważne, ale jego tak. Nie mogę go zostawić z takim ojcem.

Scroll to Top